…usłyszeć odgłosy natury…
Niedawna rozmowa o Bieszczadach i pewnym dzikim miejscu pośród nich, gdzie kończy się zasięg telefonów komórkowych, a nocą nie dochodzą żadne odgłosy cywilizacji, wywołała we mnie tęsknotę za spokojem płynącym z kontaktu z naturą. Niby oczywista rzecz,
a jednak nie każdy chce i sięga po taką formę wypoczynku. Wielu ludzi w ogóle nie uświadamia sobie poziomu hałasu i chaosu, w jakim żyje. Nadmiar dźwięków, informacji, obrazów skutecznie zagłusza naturalną dla zachowania równowagi potrzebę zatrzymania się i wsłuchania -uważnie i świadomie, w swoje otoczenie i w siebie.
Najłatwiej osiągnąć spokój i rozsmakować się w ciszy przebywając w naturalnym otoczeniu (pisząc „ciszy” mam na myśli naturalne otoczenie dźwiękowe, bez ludzkiej ingerencji).
Intensywne wsłuchiwanie się w dźwięki natury działa ożywczo i relaksująco samo z siebie,
regeneruje szybko i niezawodnie, w dodatku całkiem gratis… Im dłużej przebywamy wśród natury, tym bardziej zestrajamy się z jej rytmem, a przejawy cywilizacji odczuwamy jako rażące. To dobra okazja do uświadomienia sobie, co możemy zmienić w codziennym życiu, by wprowadzić w nie więcej harmonii i spokoju.
Jeśli akurat nie możemy wyjechać w plener, okazją do wyciszenia może być nawet spacer do parku czy wyjście do ogrodu, pod warunkiem, że na chwilę porzucimy gorączkową krzątaninę umysłu, a po prostu skupimy na dźwiękach przyrody. Szum wiatru, szmer wody, gra świerszczy, brzęczenie owadów, skrzypienie konarów, ptasi śpiew, dźwięk spadających szyszek, chrzęst żwiru pod stopami…
Dla osób, które przebywają w pomieszczeniach, alternatywą są nagrania dźwięków natury
(np. zamiast wprowadzającego niepokój szumu stacji radiowych), które można nabyć na CD, lub…przygotować samemu 🙂 Pomocne może okazać się także to ćwiczenie.
Warto uczyć dzieci takiego słuchania dźwięków przyrody we wszechobecnym szumie codziennego życia. Wrażliwość na naturalne bodźce akustyczne pozwoli im dobierać swoje otoczenie dźwiękowe z umiarem i bardziej świadomie.